Pula
22 września 2017. Szybkie śniadanie, jeszcze szybsza kawa (z tygielka – macchinetki, oczywiście) i o 7:00 ruszamy do Puli. To największa miejscowość na Istrii (60 tys. mieszkańców) i jednocześnie najstarsze miasto na chorwackim wybrzeżu Adriatyku. Symbolem Puli jest świetnie zachowany rzymski amfiteatr z I wieku, szósty pod względem wielkości wśród tego typu budowli w dawnym imperium. Walki gladiatorów mogło w nim jednorazowo dopingować ponad 25 tys. widzów.
Widzowie, którzy już zasiedli na trybunach, najczęściej oglądali krwawe widowiska przez wiele godzin, toteż nie ma co się specjalnie dziwić, że po pewnym czasie większość spośród nich zaczynała mniej lub bardziej gwałtownie odczuwać różnorakie potrzeby, zwłaszcza natury fizjologicznej. Jak można było je rozwiązać? Wychodzenie na zewnątrz amfiteatru nie było dobrym pomysłem, zważywszy na tłok, ciasnotę i kwestię utraty ważnych momentów widowiska. Sprawę załatwiały liczne rzesze niewolników, roznoszących naczynia o dźwięcznej nazwie amphorae urinariae, które „uwalniały” widza od tego typu kłopotu bez konieczności opuszczania miejsca. Zebrany w ten sposób płynny materiał, dzięki zawartemu w nim amoniakowi, był bardzo cenny – służył do garbowania skór i niemniej często używany był do prania białych tkanin, toteż nie ma co się dziwić, że jego cena była dość wysoka.
Nie była to jedyna pomoc, którą niewolnicy w amfiteatrach służyli widzom. Podczas upałów lub (rzadkich) deszczowych dni rozpinano nad widownią (ale nie nad areną) ogromne płótno. Miejsca jego zaczepiania są do dziś widoczne na ścianach amfiteatru. Tak jak fragmenty koryt, w których biegły rynny u szczytu budowli. Tymi rynnami woda płynęła do specjalnej cysterny (miejsce, gdzie ona się znajdowała również jest doskonale zachowane i widoczne). Wodę z owej cysterny rozpylano na widowni, chłodząc nią widzów podczas największych upałów.
Większość zabytków w mieście pochodzi z czasów rzymskich. Z Puli (która nazywała się wówczas Pietas Julia) Rzymianie rządzili półwyspem. Miasto było piękne, zamożne i reprezentacyjne. Centrum stanowiło zbudowane w I w. p.n.e. forum. Do dziś stoi tu Świątynia Augusta, w której można obecnie oglądać kolekcję kamiennych i brązowych rzeźb.
Forum jest aktualnie miejscem licznie obleganym przez turystów. Roi się tu od wystaw, letnich kawiarenek, często odbywają się tu plenerowe imprezy kulturalne. Ciekawostką jest fakt, że tak jak przed 2 tysiącleciami, tak i dziś przy dawnym forum, swoją siedzibę mają władze miasta.
Inną ciekawą budowlą Puli jest wzniesiony ok. 30 r. p.n.e. za sprawą Salvii Postumy Sergi, ośmiometrowej wysokości i wyjątkowej urody (choć jedynie od strony centrum miasta) Łuk Triumfalny.
To pierwszy (i chyba ostatni) przypadek, gdzie fundatorem łuku triumfalnego była kobieta. Uczciła ona w ten sposób swoich trzech braci, którzy sprawowali wówczas wysokie, rzymskie urzędy.
Jeszcze tylko krótki wypad na niedaleki targ owocowy i objuczeni cytrusami i bardzo smacznymi figami, udajemy się do autokaru. Przed nami Rovinj.
Rovinj
Pulę, Porec i właśnie Rovinj uważa się za najciekawsze turystyczne miejscowości chorwackiej Istrii. I słusznie. Fantastycznie zachowana starówka, schodząca tarasowo aż do samego morza, a także malowniczy krajobraz, rozciągający się ze wzgórza nad starówką wynagradzają nam panujący na każdym kroku turystyczny tłok, nieco męczący – zwłaszcza na wąskich, kamiennych uliczkach.
Główną budowlą miasta i zarazem jego symbolem jest górujący nad Rovinj, olbrzymi kościół św. Eufemii, w którym znajduje się sarkofag ze szczątkami patronki.
Wieża świątyni ma rekordową, 60-metrową wysokość. Na jej szczycie stoi miedziana figura świętej. Chrześcijanka Eufemia zginęła śmiercią męczeńską (łamano ją kołem i rzucono lwom na pożarcie) 16 września 304 r. w czasach panowania Dioklecjana, Pochowano ją w Konstantynopolu a 500 lat później, jak mówi legenda, cudownym zrządzeniem losu sarkofag znalazł się w morzu u brzegów miasta. Najprawdopodobniej, Wenecjanie, którzy wszystko co cenne wywozili do swojej coraz piękniejszej republiki, postanowili uczynić to samo ze świętą Eufemią i jej sarkofagiem. Coś, być może gwałtowny sztorm u wybrzeży Istrii, pokrzyżowało te plany. Statek zapewne uległ zniszczeniu, a kamienny sarkofag utknął nieopodal plaży w Rovinji. Wyłowiono go więc i wniesiono na wzgórze.
Po zejściu ze wzgórza, jeszcze godzinka spaceru po przepięknej (choć niestety mocno zatłoczonej) starówce. Jest trzecia dekada września, zatem niedługo wieczór, czas na powrót na kemping. Autokar już na nas czeka.
Andrzej Lange
Powyższy tekst oraz fotografie są częścią reportażu z wycieczki zorganizowanej przez Poznański Travel Biuro Turystyczne z Wrocławia. Zobacz też pozostałe relacje z tej wycieczki:
- Słowenia – mały wielki kraj
- Chorwacja – wyjątkowe miejsce, pełne cudów natury (i nie tylko)
- Dwie perły chorwackiej Istrii – Pula i Rovinj (ten wpis)
- Graz – piękny i zwykle niedoceniany przez turystów
Michał napisał
Fajny dodany przy okazji rys historyczny zabytków. W końcu i ja wybiorę się do Chorwacji!