8 września 2017 – wyjeżdżamy z Polski, przez Węgry do Słowenii. Wyjazd organizuje wrocławskie biuro turystyczne Poznański Travel. Pierwszy przystanek – Balaton na Węgrzech. Przepiękny, szmaragdowy kolor tego „węgierskiego morza” wszystkich nas urzeka. Jest pięknie. Słońce i lekki, ciepły wiatr. Odpoczywamy na soczysto-zielonej, trawiastej plaży, przyglądając się popisom surferów, ślizgających się po falach tego gigantycznego, liczącego sobie niemal 80 km długości, akwenu.
Balaton
Trawiasta plaża
Kolor wody w połączeniu z zielenią trawy na plaży robią na nas duże wrażenie.
Po kilku godzinach, w świetnych humorach wsiadamy do autokaru. Kierunek – kompleks Terme Catez w Słowenii.
Słowenia, często pomijana jest przez nas podczas wakacyjnych wędrówek po Bałkanach. Jakże niesłusznie. Wyjątkowej urody atrakcji turystycznych jest tu tyle, że można by nimi obdarować średniej wielkości kraj europejski. A trzeba sobie uświadomić, że państwo to jest niemal o połowę mniejsze od naszego województwa mazowieckiego i liczy sobie zaledwie 2 mln. mieszkańców. To mniej, niż mieszka w Warszawie. Mam nadzieję, że czytający te słowa skuszą się i odwiedzą przy okazji Słowenię. Naprawdę warto!
Sobotni wieczór. Przyjeżdżamy do Terme Catez nad rzeką Savą, 10 km od granicy chorwackiej. To połączenie wielkiego parku wodnego z wygodnym kempingiem. Wody termalne, o temperaturze ok. 35-40 stopni C, odkryte tu ponad 200 lat temu, zasilają 2 aquaparki – letni i zimowy.
Letnia Termal Riwiera
Rzeka do spływu pontonami
Zimowa Termal Riwiera
Całoroczna zabawa dla dorosłych i dla dzieci
Ten pierwszy to zespół basenów, zjeżdżalni i wielu innych hydro-atrakcji o powierzchni 10 km2, który oferuje mnóstwo wodnych (i nie tylko) niespodzianek dla osób w każdym wieku. Podobnie aquapark zimowy – ponad 2300 m2 pod dachem – i to niezależnie od pogody. My, po zakwaterowaniu w wygodnych mobile-home’ach, otrzymujemy bezpłatne karty wstępu do każdego z parków wodnych. I w dni, kiedy nie jedziemy na wycieczkę, będziemy korzystać z nich do woli.
Na kempingu, poza tym, jest wszystko, co potrzebne do życia. Kawiarnie, restauracje, wypożyczalnia rowerów, duży supermarket itd.
Mobile-homy na kempingu Terme Catez w Słowenii
Kawiarna na kempingu Terme Catez
Następnego dnia pogoda nieco się psuje. Większa część naszej grupy od samego rana okupuje zimową Termal Riwierę (jakżeby inaczej!). Kilkanaście osób, jednakże, postanawia wybrać się na kilkukilometrowy spacer do miejscowości Brežice, gdzie stoi godny obejrzenia, piękny, renesansowy zamek z – podobno – ciekawymi zbiorami.
Po godzinie marszu stajemy pod niedużym, ale pięknie zachowanym zamkiem. Kupujemy bilety i po chwili wchodzimy do wyjątkowo efektownej, barokowej Sali Balowej – wykorzystywanej współcześnie głównie na kameralne koncerty muzyki dawnej. Dwugodzinny pobyt na zamku nie był na pewno stratą czasu. Zbiory, pokoje i wystawy, obejmujące okres od XVI do XX wieku – naprawdę interesujące i w dość ciekawy sposób wyeksponowane.
W rzęsistym deszczu (na szczęście jest ciepło) wracamy na kemping. Nikt nie żałuje. No i czeka na nas aquapark – zimowa Termal Riwiera. Pędzimy „jak wielbłądy do oazy”.
Dziedziniec zamku w Brežicach
Przepiękna, bogato zdobiona sala balowa
Środa. Jedziemy do Lublany. Niemal 300-tysięczna stolica Słowenii nie może być pominięta podczas podróży po tym kraju. Wita nas piękna, słoneczna pogoda.
Pierwsze kroki kierujemy na zamek, górujący nad miastem. XVI – wieczny, lubljanski grad, z którego rozciąga się fantastyczny widok na miasto. Pełnił w swojej historii rolę królewskiej rezydencji, twierdzy, więzienia. Obecnie pełni funkcje kulturalne, miedzy innymi odbywają się tam śluby.
Lublana
Zamek w Lublanie
Lublana - zamek
Widok z zamku
Po zejściu ze wzgórza zamkowego udajemy się na spacer po lublańskiej starówce. Trzeba przyznać, że miasto jest urocze. Tak ono, jak i cała lublańska starówka są „kieszonkowe” a jednocześnie kolorowe i bardzo, bardzo malownicze. Jednocześnie uderza nas rzucająca się w oczy czystość. Jakby co chwilę służby sprzątały ulice i place, po tysiącach włóczących się po mieście turystów.
Nieopodal Smoczego Mostu (symbolu miasta, przerzuconego przez rzekę Lublanicę) robimy „owocowe” zakupy na targu i idziemy się na stanowiący serce Lublany, plac France Preserena. Ten romantyczny poeta, będący dla Słoweńców tym, kim dla nas jest Mickiewicz, tęsknie spogląda z pomnika na oddaloną o 100 metrów kamienicę przy ul. Wolfowej 4. Dochodzimy do niej i co widzimy? Na ścianie widnieje płaskorzeźba przedstawiająca postać pięknej kobiety. To Julia Primic, w której długo i nieszczęśliwie kochał się France Preseren. Oto romantyzm w czystej postaci.
Julia Primic - płaskorzeźba
Pomnik France Preserena
Spacerując wzdłuż nabrzeża Lublanicy, gdzie jedna za drugą rozłożyły się serwujące przepyszną kawę, letnio-jesienne kawiarenki, dochodzimy do jednego z najciekawszych dzieł głównego wizjonera i architekta Lublany – Jozego Plecnika. Większość mostów, placów i reprezentacyjnych budynków w mieście powstało wg jego projektów. I oto, przed nami najbardziej oryginalny most w mieście. Tromostovoje – czyli most potrójny. Środkowy istniał już od 1842 roku. w Latach 1929-32 dobudowano do niego jeszcze dwa, po jednym z każdej strony. Wyjątkowo ciekawy, praktyczny i zarazem piękny obiekt.
Po (oczywistej) przerwie na znakomitą kawę, powoli udajemy się do autokaru. Jeszcze dużo dnia przed nami.
Plac Kongresowy
Fragment Smoczego Mostu
Most Potrójny
Presernov trg (Plac Preserena)
Teraz jedziemy do wąwozu Vintgar. Triglavski Park Narodowy, znajduje się w słoweńskiej części Alp Julijskich. Nazwa parku pochodzi od, znajdującego się także na fladze Słowenii, szczytu Triglav, o wys. 2864 m npm. Wąwóz Vintgar, liczący sobie 1600 metrów długości, znajduje się w obrębie parku. Jego dnem płynie rzeka Radovna. Ktoś napisał kiedyś, że jest to miejsce, w którym zapomina się o świecie. I należy się z tym zgodzić.
Spacerujemy galeriami, mostami, drewnianymi kładkami nad wzburzoną wodą, pod nami kaskady, wodospady, progi wodne, a nad nami wysokie na 60-70 metrów skalne ściany, z przebogatą i różnorodną roślinnością. Coś niewyobrażalnie pięknego i groźnego zarazem.
Niespełna godzinny spacer wzdłuż wąwozu, zakończony podejściem do wsi Blejska Dobrava, gdzie czeka na nas autobus, jest źródłem wyjątkowych wrażeń. Nawet dość męczące podejście (poprzez sporą różnicę poziomów) owych wrażeń nie zaciera. Zmęczeni i podekscytowani wsiadamy do autokaru. Do Bledu mamy tylko 5 kilometrów.
Wąwóz Vintgar #1
Wąwóz Vintgar #2
Wąwóz Vintgar #3
Wąwóz Vintgar #4
Blejska Dobrava
Ostatni punkt dzisiejszej wycieczki – Bled. Perła a może i brylant Słowenii. Trudno by było znaleźć bardziej malownicze miejsce – nie tylko w Słowenii ale i w Europie.
Niemal każdy przewodnik turystyczny, ulotka czy plakat reklamujący Słowenię, okraszony jest cudnym widokiem przeczystego, alpejskiego jeziora z wyspą, nad która góruje kościelna wieża kościółka NMP, do którego wchodzi się po liczących 99 stopni schodach i z najstarszym w Słowenii zamkiem, wznoszącym się na brzegowej skale, 130 metrów ponad taflą wody. A pod zamkiem stoi jeszcze kościół Św. Marcina z wysoką, neogotycką wieżą, dopełniając ten nierealny, bajkowy krajobraz.
Zamek Biskupów w Bledzie – pierwsze wzmianki z 1011 roku
Kościół NMP na wyspie na Jeziorze Bledzkim
Samo jezioro, dzięki gejzerom wód termalnych na swoim dnie, ma najdłuższy sezon kąpielowy spośród alpejskich jezior.
Na wysepkę można dostać się łodziami, kursującymi dość regularnie z kilku miejsc na brzegu. Koszt – ok. 5 euro. Jak już tam będziemy, koniecznie należy uderzyć w dzwon życzeń (istnieje związana z nim legenda). Życzenie, które się wówczas wypowie podobno ma się spełnić.
Bled – piękno w czystej postaci. A przed odjazdem jeszcze 30 minut na wspaniałe espresso w jednej z kawiarenek nad brzegiem jeziora. Oczywiście stolik z widokiem na wysepkę i zamek. Jakżeby inaczej. Kończymy wyjątkowy dzień. Moc wrażeń, emocji, niesamowitych widoków. Wszyscy trochę zmęczeni ale uśmiechnięci.
Jutro odpoczniemy w którymś z aquaparków. W którym? Zobaczymy. To zależy od pogody. Mamy przecież wybór.
Andrzej Lange
Powyższy tekst oraz fotografie są częścią reportażu z wycieczki zorganizowanej przez Poznański Travel Biuro Turystyczne z Wrocławia. Zobacz też pozostałe relacje z tej wycieczki:
Bardzo ciekawa wycieczka, świetnie zorganizowana. Połączenie zwiedzania i wypoczynku. Zobaczyliśmy wiele interesujących miejsc, widzieliśmy przepiękne krajobrazy ale także wypoczywaliśmy nad wodą. Naprawdę wspaniała wycieczka, polecamy wszystkim.